Blogowanie?




Blogowanie: jak zacząć, co zrobić, żeby było dobrze, gdzie kliknąć, a gdzie lepiej nie? Ze wszystkich wątpliwości i pytań, które latają swobodnie w mojej głowie, udało mi się rozwikłać tylko tę ostatnią kwestię. Posądzałam bloggera o bycie bardziej skomplikowaną maszyną, a odkrycie, że jest zupełnie nie tak jak myślałam, dało mi trochę ulgi. Pozostałe wątpliwości postanawiam pozostawić do zweryfikowania niczemu innemu jak najbliższym (a mam nadzieję, że i trochę dalszym!) dniom. 


A czy powinnam słuchać rad? No wiecie, proste przekazy, niezłożone konstrukcje zdaniowe, minimalizm. Kiedy ktoś mi zaczął tak kiedyś radzić, byłam bliska zawzięciu się w sobie i wymuszaniu na sobie stawiania kropek wcześniejszych, niż mam na to ochotę. Wtedy również byłam zupełnie przekonana o trafności tych rad: w końcu kim byłam ja wobec tych doświadczonych-doradzających? Nie powinnam nazwać swojego "sznytu" tak górnolotnie, jak chodzi mi to po głowie, tj. "barokowym". Myślę jednak, że gdyby nie te rady, mógłby ewoluować w taką stronę - póki co, lubię tylko komplikować. Dlatego styl pozostaje po prostu ciężki.

Na pewno ciężki? Tak raczej myślałam. Niechże sobie tylko przypomnę dramatyzm sytuacji, gdy pani polonistka z liceum ściągała brwi i dochodziła do wniosku, że nie może czytać tego, co nabaziałam w zeszycie! Pierwszą taką scenę przyjęłam ze zrozumieniem - dobrze przecież wiem, że mój charakter pisma trzeba oswoić. Przy drugiej również zniżyłam się pokornie i sięgnęłam po zeszyt, z mocnym postanowieniem popracowania nad relacją swojej dłoni z piórem. Przy kolejnych razach już się irytowałam (bo literki takie przystojne). Niestety, dla Pani nadal jestem zaskakująco zła na kogoś, kto jeszcze niedawno w dziedzinie polskiego języka osiągał takie sukcesy. Pani dziwi się i z trudem brnie przez moją twórczość. 

Ale, ale... Czy zmęczone panie polonistki powinny być nadal moim autorytetem? Bo oto ktoś kiedyś bierze moje rzeczy w dłonie i krzyczy, że charakterystyka porównawcza pierwszy raz wciągnęła go, pozostawiając niedosyt! Co za styl! Co za pióro! Ktoś inny mówi, że lubi to, co piszę. Ktoś jeszcze uważa, że jestem przyjemnie dziwna... 

Nie zgodzę się z nikim. Jedni są denerwujący, inni śmieszni. Wiem tylko, że chciałabym czasem coś napisać. Chciałabym móc zawziąć się w sobie i robić to regularnie. A teraz uczyniłam ku temu pierwszy krok - czuję się dobrze i czuję, że to ważne. Dobrze tak czuć.



0 komentarze:

Prześlij komentarz

 

Przedstawiam się

Magdalena, maturzystka, z rosnącą od lat potrzebą pisania. Blogowanie zaczęłam w wieku lat dziesięciu, jako najbardziej wpływowa blogerka podwórka. Dziś zajęcie to traktuję już mniej poważnie, ale radość z wyskrobania od czasu do czasu kilku myśli nie zmalała.

O czym?

O wszystkich rzeczach, o których nie tylko miło mi pisać, ale sama chciałabym przeczytać.

Fotografie użyte na blogu głównie należą do mnie, w innym wypadku podaję źródło.

Czym są uporniki?

Uporniki to z języka słoweńskiego rebelianci.